
Głupie Dyrdymalenie, Szybki Wpis:
Koszulki, które łączą ludzi
(prawdopodobnie lepiej, niż wódka)
przewidywany czas czytania: 3 minuty
W sobotę poszłam na zakupy na targ. A na zakupach zawsze jestem mocno skupiona na wykonywaniu tej jednej czynności, przez co nie zwracam większej uwagi na świat wokół mnie.
Stanęłam przy straganie, intensywnie myśląc: „jedna pietruszka, trzy ziemniaki, jabłka i buraki, siedem marchewek”. Podszedł do mnie pan sprzedawca i zamiast tradycyjnego „co podać?” stwierdził:
– Ooo, fajnego ma pani Gandalfa na koszulce!
źródło grafiki: OtherTees Instagram
Przestałam myśleć o zakupach, oderwałam wzrok od towarów wystawionych na straganie i spojrzałam na sprzedawcę. W końcu nieczęsto ktoś prawi mi takie „komplementy”!
Okazało się, że uwaga pana sprzedawcy była podyktowana tym, że on także nie nosił byle czego. Z jego koszulki celował do mnie Samuel L. Jackson z Pulp Fiction.
źródło grafiki: OtherTees Instagram
Uśmiechnęłam się szeroko, odwzajemniłam komplement i także pochwaliłam ubiór pana sprzedawcy. Co prawda myślenie o ziemniakach i burakach nieco przyćmiewało mój umysł, więc nie do końca profesjonalnie zdefiniowałam postać na koszulce właśnie jako „Samuela L. Jacksona z Pulp Fiction”, ale pan sprzedawca i tak pochwalił moją znajomość popkultury.
Wtedy na straganie pojawiła się żona pana sprzedawcy. A ja stanęłam przed kolejną, popkulturalną zagadką.
– A to jest chyba duszek z Mojego sąsiada Totoro – rozpoznałam postać na jej koszulce.
– Blisko, to duszek ze Spirited Away, ale spoko, prawie wszyscy je ze sobą mylą – usłyszałam w odpowiedzi.
źródło grafiki: OtherTees
– Czyżby OtherTees? – zgadywałam dalej.
– Tak, zgadza się! – potwierdziła sprzedawczyni.
Przez kolejne pięć minut prowadziłyśmy miłą i rozentuzjazmowaną rozmowę o wspomnianej firmie i produkowanych przez nich koszulkach. O tym ile frajdy daje ich noszenie. I jak wielu ciekawych ludzi można poznać za sprawą tego, że ktoś rozpozna, co masz na koszulce.
Wspominałam już o tym jakiś czas temu i powtórzę jeszcze raz: noście fanowskie koszulki, to naprawdę fantastyczna sprawa!
Na straganie pojawił się kolejny pan sprzedawca.
– No hej, o czym tam rozmawiacie? – zapytał, jednocześnie dumnie wypinając do przodu pierś z podobizną Deadpoola.
źródło grafiki: OtherTees Instagram
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wróciłam z zakupów tak mocno uśmiechnięta od ucha do ucha. I humoru w żadnym wypadku nie popsuło mi odkrycie, że zapomniałam kupić ziemniaków.
PS. OtherTees nie sponsoruje tego wpisu. Ale z całego serca polecam wam ich koszulki, bo są naprawdę spoko.
PS2. A gdybyście chcieli zrobić zakupy u pozytywnie zakręconych sprzedawców, to w soboty można ich spotkać w Krakowie, na rynku przy ulicy Teligi (nie mam pojęcia, gdzie urzędują w inne dni tygodnia).
źródło zdjęcia ilustrującego wpis: Pixabay