
Słuchając Audiobooka:
Poczytaj mi jeszcze, panie Tennant!
Audiobooki ze szkockim akcentem
przewidywany czas czytania: 6 minut
Wiecie, co jest największą zaletą i jednocześnie wadą audiobooków? Osoba, która je czyta. Wspaniały lektor sprawi, że nie będziemy potrafili oderwać się od słuchania nawet mega nudnej książki, kiepski – analogicznie – świetny tekst może uczynić niezdatnym do przyswojenia.
W dzisiejszym Dyrdymale opowiem wam o moim ulubionym czytaczu audiobooków – Davidzie Tennancie.
Kim jest Tennant?
David Tennant to pochodzący ze Szkocji, bardzo utalentowany aktor filmowo-serialowo-teatralny. Nie udało mu się co prawda (jeszcze) zdobyć dużej sławy w Hollywood, przez co większość polskich widzów może go nie kojarzyć, jednakże w Wielkiej Brytanii jest on dość znaną osobą.
Nie będę się tu rozwodzić nad aktorskim talentem Tennanta zwłaszcza, że zrobiłam to już kiedyś na Dyrdymałach Filmowo-Serialowych. Muszę jednak napisać o jednej rzeczy. Kiedy za sprawą Doktora Who odkryłam Tennanta, zachwyciła mnie nie tylko jego gra aktorska, ale także sposób, w jaki wypowiadał słowa. Jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało: facet po prostu bawił się językiem – akcentował nie te sylaby, co trzeba, wyraźnie wypowiadał spółgłoski, które powinny być prawie bezdźwięczne albo przeciągał samogłoski. Przy czym sposób, w jaki Tennant mówił nie był chaotyczny. Przeciwnie, jego wypowiedzi zyskiwały przykuwający uwagę, miły dla ucha rytm.
Zawodowy lektor?
Nie jestem jedyną osobą, której sposób mówienia Tennanta wpadł w ucho. Lista tytułów, w których aktor użyczył swojego głosu, jest tak samo długa, jak ilość filmów i seriali, w których wystąpił. Szkot między innymi dubbinguje animacje dla dzieci, występuje w słuchowiskach radiowych i robi za Krystynę Czubównę, czyli jest narratorem filmów dokumentalnych (przy czym, choć uwielbiam Tennanta, to wolę jak lektorem jest pani Krystyna).
To wszystko, to jednak nic w porównaniu z tym, w jaki sposób aktor czyta na głos książki.
Niepoważne?
Tennanta nie usłyszymy w każdym typie audiobooków. Próżno szukać przeczytanych przez niego powieści sensacyjnych, science-fiction lub fantasy. Poradniki i książki popularnonaukowe także odpadają. Audiobooki w których można usłyszeć Tennanta to literatura dla dzieci i młodzieży.
Brzmi niepoważnie?
Niekoniecznie.
Jeśli wsłuchacie się w audiobooki z Tennantem, szybko zrozumiecie, że aktor lubi czytać taki, a nie inny typ książek, ponieważ dają mu one największe pole do popisu.
Wielogłos
W audiobookach Tennant tworzy coś w rodzaju teatru jednego aktora – nie ogranicza się tylko do przeczytania tekstu, nadaje każdej postaci inny ton głosu. Nie robi tego jednak tak, jak na przykład Robin Williams, który całkowicie zmieniał brzmienie swojego głosu. W przypadku Tennanta wciąż słychać, że to on jest lektorem. Dzięki temu audiobooki są bardziej autentyczne – Tennant brzmi w nich jak ojciec, który czyta do poduszki swoim pociechom.
Ponieważ jednak Tennant jest bardzo utalentowanym aktorem-lektorem, to – jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało – w przeczytanych słowach potrafi zawrzeć więcej, niż niejeden rodzic. Nie tylko nadaje postaciom z książek indywidualne głosy, ale też potrafi brzmieniem tych głosów oddać charakter bohaterów.
Chcecie przykład? Proszę bardzo! Oto fragment The Beasts of Clawstone Castle. Czy potraficie sobie wyobrazić, jak wyglądają i poruszają się postaci, którym Tennant użyczył głosu?
Jak tresować smoki, to tylko z Tennantem!
Dawno, dawno temu, skrytykowałam Jak wytresować smoka Cressidy Cowell. W mojej ocenie popełniłam jednak dwa błędy. Po pierwsze przeczytałam jedynie pierwszy tom serii, po drugie – przeczytałam go po polsku. Tymczasem okazało się, że pierwsza część przygód Hiccupa jest prawdopodobnie najmniej ciekawa ze wszystkich, a polskiemu tłumaczowi nie udało się odwzorować wszechobecnych w tekście gier słowno-językowych, które są najbardziej wartościowym elementem powieści Cowell. Wystarczy wspomnieć imię głównego bohatera: po polsku to Halibut Straszliwa Czkawka Trzeci, po angielsku – Hiccup Horrendous Haddock the Third. Brzmi o niebo lepiej, czyż nie?
Ktokolwiek zadecydował więc, by to David Tennant użyczył głosu w audiobookach Jak wytresować smoka – dokonał strzału w dziesiątkę. Szkocki aktor przeczytał bowiem książki Cowell w taki sposób, że dodatkowo podkręcił wszystkie użyte w nich gry słowne.
Choć książki pani Cowell okazały się być znacznie ciekawsze, niż początkowo myślałam (a pod względem dydaktycznym dużo lepsze od filmów), są to cały czas powieści dla dzieci, więc pewne rozwiązania fabularne, które zapewne zachwycają młodych czytelników, na mnie nie robią wrażenia. Za to podczas słuchania audiobooków często wybuchałam śmiechem, kiedy słyszałam, w jaki sposób Tennant udaje głosy poszczególnych postaci. Przykładowo Camicazi, Stoick the Vast, Gobber the Belch, Big-Boobied Bertha lub Hairy Scary Librarian (umyślnie użyłam oryginalnych imion postaci) brzmią w wykonaniu Tennanta tak fantastycznie, że nie mogłam przestać chichotać, kiedy któraś z tych postaci zabierała głos. A kiedy kilka z nich rozmawiało ze sobą, płakałam ze śmiechu!
Co więcej dzięki Tennantowi, dzieła Cowell zyskały dodatkową wartość. Dlaczego? Ponieważ zdania, które miały charakter informacyjny i brzmiały neutralnie, szkocki aktor potrafił przeczytać w bardzo emocjonujący sposób.
Na marginesie muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Tennant został zatrudniony do nagrania pierwszego audiobooka Jak wytresować smoka przed 2004 rokiem, czyli zanim został Doktorem Who i co za tym idzie – stał się popularny i rozchwytywany przez brytyjskich filmowców. Jednak pomimo nadmiaru obowiązków, jakie spadły na niego po tym, jak wsiadł do TARDIS, udało mu się znaleźć czas na przeczytanie kolejnych przygód Hiccupa. W sumie, na przestrzeni dwunastu lat, aktor nagrał wszystkie audiobooki z serii, a Jak wytresować smoka jest prawdopodobnie najbardziej rozciągniętą w czasie produkcją z udziałem Tennanta.
I jeszcze w ramach ciekawostki, macie tutaj wideo, na którym aktor tłumaczy, skąd bierze głosy dla bohaterów Jak wytresować smoka:
Zbyt dobry na niektóre rzeczy
Na moment odbiegnę od tematu książek dla dzieci. Muszę wam bowiem opowiedzieć o dość dziwnym przypadku, w którym Tennant nagrał audiobooka tak dobrze, że… aż go popsuł.
W 2015 roku aktor użyczył głosu w czytanej na role adaptacji gotyckiej powieści Carmilla autorstwa Josepha Sheridana Le Fanu’a. Tekst źródłowy nie był zbyt porywający, a rola Tennanta – niewielka. Problem polegał na tym, że audiobook był bardzo mocno promowany, więc (ponieważ nie znałam treści Carmilli), spodziewałam się po nagraniu czegoś wspaniałego. A mój apetyt wzrósł, kiedy usłyszałam przeczytany przez Tennanta wstęp, który brzmiał tak:
(jeśli chcecie przewinąć intro, to kończy się ono na 38 sekundzie)
(a jeśli widget nie działa, kliknij TUTAJ)
Kogo słyszycie na tym nagraniu? Bo ja starego, zmęczonego życiem człowieka, który tuż przed śmiercią postanawia opowiedzieć światu o tajemniczych wydarzeniach, których był świadkiem. Dodatkowo, ponieważ wiedziałam, że Carmilla będzie opowiadać o wampirach, dokonałam nadinterpretacji i wyobraziłam sobie, że bohater, któremu głosu użyczył Tennant, jest łowcą wampirów, który pewnej nocy został otoczony przez te stwory i spisuje słowa, jakie słyszymy, ponieważ wie, że prawdopodobnie nie dożyje do świtu.
Tymczasem okazało się, że reszta audiobooka ma zupełnie inny, mniej mroczny ton. W innej sytuacji prawdopodobnie odsłuchałabym pozostałą część Carmilli z entuzjazmem, jednak ponieważ wstęp w wykonaniu Tennanta zawiesił poprzeczkę tak wysoko – moje oczekiwania nie zostały później spełnione.
Dlatego też, jeśli was również zaintrygował początek Carmilli – odsłuchajcie go do końca, ale nie traćcie czasu na resztę. Nie warto, niestety.
A gdzie jest Doktor?
David Tennant przeczytał też kilka powieści z uniwersum Doctor Who. Dlaczego nie wspomniałam o nich wcześniej? Ponieważ nie są to dobre książki. Fabuła nie jest szczególnie interesująca, a same teksty nie zawierają gier słownych, podobnych do tych w Jak wytresować smoka, więc Tennant podczas ich czytania nie miał dużego pola do popisu.
Jedyny powód, dla którego warto się tym audiobookom przysłuchać jest taki, że Tennant udaje w nich głosy innych aktorów, z którymi wystąpił w serialu. I to brzmi bardzo ciekawie, momentami nawet zabawnie. Niestety na dłuższą metę nie wystarczy i słuchanie książek o przygodach Doktora staje się po pewnym czasie nużące.
Na pocieszenie dodam jednak, że rok temu Big Finish nagrało trzy słuchowiska z Tennantem i Catherine Tate (czyli Donną). I te są o niebo lepsze od wspomnianych audiobooków (choć przy okazji – niestety – dużo krótsze). Jeśli więc jesteście fanami Doktora – koniecznie się im przysłuchajcie!
Szkocki dla początkujących
Prawdopodobnie niektórzy z was podczas czytania dzisiejszego Dyrdymała cały czas myśleli: „fajnie, ale ja nie znam angielskiego na tyle dobrze, by słuchać audiobooki w tym języku”. Rozwieję wasze obawy – jeśli chcecie w przyjemny sposób podszlifować swój angielski, to książki czytane przez Tennanta będą dla was idealne!
Przede wszystkim w grę wchodzą powieści dla dzieci, a te są pisane prostym językiem. David Tennant wypowiada wszystkie słowa bardzo wyraźnie – dużo dokładniej, niż aktorzy w filmach lub serialach. Dodatkowo znaczenia wielu słów można się domyślić nie tylko z kontekstu, ale także ze sposobu, w jaki zostały przeczytane. A jeśli mimo wszystko ciągle będzie was drażniło, że czegoś nie rozumiecie, zawsze możecie zerknąć do książki w wersji no… tekstowej, odnaleźć słowa, których nie znacie i sprawdzić w słowniku, co one oznaczają (tak, musicie sami pobawić się w tłumaczy – większość przeczytanych przez Tennanta książek, nie została przełożona na język polski).
Co więcej, wydaje mi się, że audiobooki z Tennantem mogą być świetnym materiałem do nauki języka angielskiego nie tylko dla was. Jeśli posiadacie własne dzieci lub jesteście nauczycielami, fragmenty The Beasts of Clawstone Castle lub How to Train Your Dragon mogą stać się wspaniałymi pomocami naukowymi. Kto wie, może znane wam dzieciaki tak bardzo polubią głos Tennanta, że same zaczną się domagać, byście zdobyli dla nich więcej audiobooków w których Szkot użycza swojego głosu?
Polacy nie gęsi, ale swojego Tennanta chyba nie mają
Nie jestem wielką znawczynią audiobooków i mogę się mylić (a nawet: mam nadzieję, że jestem w błędzie), wydaje mi się jednak, że w Polsce nie mamy żadnego lektora, który czytałby audiobooki równie dobrze, jak David Tennant. Jest to o tyle przykre, że nasz język roi się od wyrazów, które dałoby się przeczytać z równie dużą fantazją, jak robi to Tennant (co z resztą już dawno udowodnili muzycy tacy, jak na przykład Jacek Kaczmarski).
Tymczasem wielu polskich czytaczy audiobooków (w grupie tej o dziwo znajdują się także aktorzy) nie potrafi sobie poradzić nawet z tak prostą sprawą, jak przeczytanie pozbawionego didaskaliów dialogu dwóch osób w taki sposób, by słuchacz zorientował się, gdzie kończą się słowa jednej postaci, a zaczynają słowa drugiej. Czy nikt nie powiedział tym lektorom, że każdemu bohaterowi książki można nadać nieco inny ton głosu?
Ale tak, jak napisałam – może się mylę. Może istnieją polscy lektorzy, którzy czytają książki tak samo dobrze, a nawet lepiej, niż Tennant. Jeśli takich znacie, proszę wymieńcie ich nazwiska w komentarzu – chętnie się im przysłucham. A jeśli dzięki mnie zakochaliście się w głosie Tennanta – także koniecznie mi o tym napiszcie! 🙂
PS. To ostatni wpis na blogu przed świętami. I w związku z tym:
źródło zdjęcia ilustrującego wpis: kard z filmu David Tennant Lends His Voice to “Kinect Sports Rivals”