Ogólnie Rzecz Ujmując, Przeniesione na nowe Dyrdymały:
Niewinna rola aktora
Czy aktorów* powinno obwiniać się za to, że grają kiepskie role, w złych filmach?
Kiedy film lub serial jest nieudany, winą za taki stan rzeczy zwykle obarcza się scenarzystę, reżysera lub aktorów. Tych ostatnich albo za to, że byli drewniani, albo – że w ogóle zdecydowali się wziąć udział w danej produkcji. Sama nie stanowię tutaj wyjątku, bo nieraz zdarza mi się bluzgać właśnie pod adresem osób na tych stanowiskach. Przy czym zdaję sobie sprawę z tego, że jest to myślenie na skróty. Wszak tworzenie filmu lub serialu jest procesem bardzo skomplikowanym. I tak, jak w przypadku motyla wywołującego huragan w teorii chaosu – trudno jest dociec, kto lub co tak naprawdę doprowadziło do tego, że dana produkcja się nie udała.
W dzisiejszym Dyrdymale odłożę na bok scenarzystów oraz reżyserów i skupię na samych aktorach. I na tym, dlaczego czasem pojawiają się oni w nieudanych produkcjach lub też ich występy są kiepskie. Przy czym nie będzie to zbiór faktów, tylko moich przypuszczeń i gdybań – bo przecież nie wiem, jak tak naprawdę wygląda praca w Hollywood.
Choć przytoczę tu różne przykłady, głównym bohaterem wpisu będzie William Fichtner. Częściowo z powodu tego, że filmografia aktora pełna jest kiepskich filmów, a częściowo – ponieważ Bill miał tydzień temu urodziny, więc należy mu się Dyrdymał ode mnie. ︎:)
* Traktujcie słowo aktor jako wyraz w formie bezosobowej, oznaczającej zarówno aktora jak i aktorkę.